O mnie

Trzy Źródła to magiczna przestrzeń w Kotlinie Kłodzkiej otoczona gęstwiną lasów, naturalnych łąk i majestatycznymi górami. Mieszkamy tu całą rodziną w tym dwie bernardynki i dwa koty. Łączność z Naturą daje nam poczucie ukorzenienia i głębokiego szacunku do wszystkiego co żyje na Matce Ziemi. Od wielu lat zapraszamy gości na warsztaty najczęściej szamańskie, z prowadzącymi z kraju i ze świata, oraz pobyty indywidualne, na których można doświadczyć spotkań przy ogniu, kąpieli w górskim strumieniu i sąsiedztwa dzikich stworzeń. www.trzyzrodla.pl

wtorek, 29 lipca 2014

Historie wysłuchane - opowieść Don Carlosa

Gościł u nas w 2010 roku szaman Majów Don Carlos Barrios (tu można go znaleźć): http://www.mayancross.com/events-carlos-barrios
Oprócz warsztatów i ceremonii Ognia, razem zwiedzaliśmy Wrocław i okoliczne miasta, a przede wszystkim dużo rozmawialiśmy.
Don Carlos był z żoną (tu o żonie;) http://www.mayancross.com/events-adriana-rojas



            Don Carlos i Adriana, ceremonia Ognia



Pamiętam, jak któregoś dnia Adriana powiedziała mi, że nazwali nasze miejsce śniącym, a wszystko dlatego, ze zaobserwowali, jaką wagę przywiązujemy do snów. Zauważyli, że dla nas jest to ważna codzienna rozmowa, niejako podsumowanie nocy, dotyczyło to również naszych znajomych, uczestniczących na warsztatach.

Don Carlos opowiadał najczęściej o swoich doświadczeniach i tak dowiedziałam się jak to się zaczęło.
Kiedy był pięcioletnim chłopcem otrzymywał różnego rodzaju wizje, nie urodził się w wiosce Majów, więc dorośli nie bardzo wiedzieli co zrobić z takim chłopcem, który opowiada niestworzone rzeczy, przymykali więc oko, głaskali po głowie i odnosili się z dystansem. Pewnego dnia otrzymał wyraźną wizję, że jego ukochany dziadek umrze. Podzielił się z bliskimi swoim przekazem, tak jak zwykle, ale dopiero po kilku dniach, kiedy dziadek zmarł rodzinę i sąsiadów przeszła trwoga. Wszyscy zajęci byli przygotowaniami do pogrzebu, a na chłopca patrzyli inaczej niż zwykle. Nikt z nim nie rozmawiał, pewnie nie bardzo wiedział jak i co ma powiedzieć. Mały Carlos był przerażony, czuł się wykluczony i w jakiś sposób winny. Nie wiedział co zrobił nie tak, rozumiał, że dziadek umarł, tak jak to mu pokazano, rozumiał, że nie z jego winy, ale nie rozumiał, dlaczego bliscy i znajomi odwracają się od niego. Doszedł do wniosku, że w takim razie, wizje, które do niego przychodzą są wszystkiemu winne. W całym zgiełku nikt nie zauważył, jak wymknął się z domu i pobiegł na basen.
Wskoczył do wody i gorąco pragnął aby duchy wody zabrały jego dar od niego, bo nie chce już widzieć i mówić o różnych rzeczach, bo nie chce być samotny. Kiedy wyszedł z wody, czuł się lżej, faktycznie poczuł, że coś się zmieniło.

Minęło kilka dni, wizje nie przychodziły, sny były normalne, nie miał niczego do przekazania, znajomi i rodzina odetchnęli z ulgą, ale Carlos wcale nie poczuł się lepiej. Zrozumiał, że brakuje mu tej jego ważnej części - daru, który był jedyny w swoim rodzaju, a który zostawił w wodzie. Kiedy to zrozumiał, pobiegł znowu na basen z nadzieją, że jak wskoczy do wody i poprosi, to oddadzą mu jego własność. Był przerażony tym co zobaczył, z basenu właśnie spuszczono wodę, aby go wyczyścić.

Wszystkie następne lata naznaczone były smutkiem i poczuciem straty.
Pamięć o darze, popchnęła Don Carlosa do poszukiwań duchowych. Zjeździł świat, siedział przy wielu ogniskach i uczestniczył w wielu ceremoniach, by na koniec powrócić do Gwatemali. Wtedy to Starszyzna Majów zaprosiła go do siebie na spotkanie.
Szedł dumny i zadowolony z siebie, marzył kiedyś o takim spotkaniu, teraz, myślał, jestem doświadczony i doceniają mnie.
Kiedy staną przed Starszymi usłyszał, że obserwowali go od dawna i czekali, kiedy będzie gotów na naukę. Dopiero teraz okazał się dostatecznie gotowy na podstawową wiedzę.
 Don Carlos uśmiechał się do siebie, kiedy mówił, jakim był dumnym młodym człowiekiem, a jak przyszło mu spokornieć. Jego dar wracał po trochę, w trakcie praktyk i inicjacji.
Miał wiele szczęścia, bo nauczało go dwóch nauczycieli. Obaj potężni, ale bardzo różni, jeden był prostym człowiekiem mieszkającym na skraju wioski, drugi wykształconym działaczem ONZ.
Obaj należeli do Starszyzny Majów i przekazywali swoje dziedzictwo dla następnych pokoleń.




poniedziałek, 7 lipca 2014

Magiczne odwiedziny

Niezwykła, upalna niedziela nam się przydarzyła. Po spacerze, lodowatej kąpieli, siedziałam sobie na pieńku i okorowywałam gałęzie cisu - na runy i talizmany. Męska cześć rodziny, syn i mąż przygotowywali sobie późne śniadanie, my z córką wciąż na głodówce, więc zajęte twórczymi rzeczami:) Gdy wyrwało mnie z zamyślenia
- "Dzień dobry, jak pięknie tu macie, przychodzimy i podziwiamy"
Dziwna sprawa, stoją trzy panie, przyszły od lasu, co u nas się raz na pięć lat zdarza, a zazwyczaj są to nieproszeni panowie na kładach. Przywitałam się i zaproponowałam chłodny napój.
W domu szybciutko przygotowywałam przeze mnie robiony sok z czarnego bzu z wodą i cytryną, a kiedy córka zapytała się dlaczego tak się spieszę (bo na głodówce raczej powolne jesteśmy;) odpowiedziałam jej, że żartów nie ma, bo odwiedziły nas starucha, matka i dziewica.

                          Potrójna Bogini

Najlepsze jest to, że gościłyśmy je z córką, męska część jakoś nie poczuła potrzeby przywitania się:) Tak sobie posiedziałyśmy, popiłyśmy sok i porozmawiałyśmy. "Starucha" - pochodzi z tych stron, niektóre nazwy zna jeszcze po niemiecku, bo takich używali w dzieciństwie, przeprowadziła się później pod Poznań, ale miłość do natury i krainy dzieciństwa pozostała. Interesuje się ziołami, ale podchodzi do sprawy naukowo, lubi wiedzieć wszystko o danym gatunku. "Matka" mieszka w Wiedniu, ma dom w górach i chętnie tu u nas będzie gościć na masażach i innych atrakcjach, a "dziewica" studiuje w Wiedniu i jest chętna na warsztat zielarski w Trzech Źródłach. Napiły się i poszły z powrotem do lasu...
Kiedy za jakiś czas poszłam kolejny raz zanurkować w naszym zbiorniczku z lodowatą wodą, zobaczyłam je w oddali na naszych łąkach, jak zrywają zioła:)

Jedyne symboliczne odczytanie tego znaku nasuwa się z oczywistością. Kobieca Bogini przybywa:)

I sen w nocy, jadę samochodem ruchliwą trasą, ale silnik jakoś dziwnie spowalnia, słyszę głosy ludzi dookoła, którzy z przejęciem mówią o tym, że to Matka Boska! Stoję już przy drodze, obok drzewa i widzę, jak przez jezdnię sunie diamentowo migocący hologram kobiety. Myślę, faktycznie albo zakonnica, albo święta. Migocąca zjawa zbliża się do drzewa, ufff, nie do mnie na szczęście, ulżyło mi, po czym energia przesuwa się i w jakiś sposób przenika na mnie. No dobrze, niech i tak będzie - zgodziłam się w tym śnie, nie wiedząc co to znaczy, ale czując nieuniknione.

Nie będę się wymądrzać na tm kobiecej mocy, to się wie i już:)
Za to dziś cały upalny dzień jak nie w wodzie to w niebie. Chmury dały dziś nad górami prawdziwy popis! Przy pięknej pogodzie grzmiało, czyli Istoty Grzmotu się odezwały, a w górach to tak pięknie brzmi!!!

                  Za brzozą w tle już burza w górach


                     Ja z głową w chmurach



piątek, 4 lipca 2014

Lato

                         Widok na łąki z Trzech Źródeł



Lato czyli dźwięki, zapachy i widoki. Ptasie koncerty, również nocą derkacz swoje pieśni śpiewa, świerszcze i świetliki wieczorem, kiedy chodzimy się zanurzać w zimnej wodzie. Wszystkie te smaki zbieram, oprócz smaków rzeczywistych, ponieważ jestem w trakcie kilkudniowej głodówki, razem z córką. W postach mamy doświadczenie wieloletnie, jeden dzień w tygodniu nie jedliśmy - tylko piliśmy wodę. Kilkudniowe również przeprowadzaliśmy raz nawet udał się szałas potów podczas trzydniowego postu. Czuję się mocno zagłębiona w siebie, tak jakby nie jedząc, świat wewnętrzny rozszerzał się i z tego miejsca oglądam, podziwiam i doświadczam lata:)

                            Wieczorne mgły


                           Dzwonki na łące

Łąki są już tak piękne i dojrzałe, sięgają w niektórych miejscach do pasa. Zbieramy zioła na herbaty suszymy każdy gatunek, jesienią przyjdzie czas za mieszanie składników, dziś chaber bławatek  przepięknie wygląda. Mamy już w spiżarni syropy z mniszka, czarnego bzu pędów sosny i świerka. Nalewki ziołowe z czosnku niedźwiedziego, czeremchy, kwiatów kasztanowca. Przyjemnie patrzeć na takie zbiory:)