O mnie

Trzy Źródła to magiczna przestrzeń w Kotlinie Kłodzkiej otoczona gęstwiną lasów, naturalnych łąk i majestatycznymi górami. Mieszkamy tu całą rodziną w tym dwie bernardynki i dwa koty. Łączność z Naturą daje nam poczucie ukorzenienia i głębokiego szacunku do wszystkiego co żyje na Matce Ziemi. Od wielu lat zapraszamy gości na warsztaty najczęściej szamańskie, z prowadzącymi z kraju i ze świata, oraz pobyty indywidualne, na których można doświadczyć spotkań przy ogniu, kąpieli w górskim strumieniu i sąsiedztwa dzikich stworzeń. www.trzyzrodla.pl

niedziela, 17 maja 2015

Jaskinia - przepaść Macochy

Obok totalnego WIRU między warsztatami, indywidualnymi gośćmi w Trzech Źródłach, zbieraniem ziół, robieniem nalewek i soków.... znaleźliśmy czas na prawdziwą wycieczkę:)
Taką zorganizowaną, autokarem z przewodnikiem. Obiecaliśmy sobie już dawno, dawno temu zwiedzenie Jaskini Macochy w Czechach. Wyprawa udała się znakomicie! Przewodnik pan Darek utrzymywał uwagę grupy i dzielił się ogromem wiedzy i ciekawostek o Ziemi Kłodzkiej i czeskich Morawach. Jaskinia okazuje się nazywać Jaskinią Punkvy, czyli podziemnej rzeki łączącej się z jaskinią, a do macochy należy przepaść.



Jestem zachwycona! Tyle  mogę dziś na świeżo napisać. Ogromne sklepienia, stalagmity, ...tyty i stalagnaty. Dotyk duszy pra, pra, pra odczuciami kiedy dowiedziałam się, że liczy ona sobie ok 350 milionów lat....

W jaskiniach jest pra cisza, pra Moc i wilgoć Matki Ziemi, jej piękno, jej świątynia.
W zachwycie chodziłam korytarzami, doświadczałam...
i robiłam zdjęcia:)                                          






Cudowna energia tego miejsca oddziaływała na cała grupę. Dowiedziałam się, że to jedna z wielu niezwykłych jaskiń w Czechach, a niektóre łącza się ze sobą korytarzami o długości ok 40 kilometrów! Poczułam, że to początek, że trzeba tu przyjechać na dłużej i dać sobie więcej czasu...

     W jednym z korytarzy Wiktor zrobił mi zdjęcie, coś do niego mówiłam i wyszło magiczne.
Okiem wiedźmy od lat przyglądam się zdjęciom, tam wszystko widać:) Ten malutki fragment "czasoprzestrzeni" pokazuje nawet relacje osób. Po zdjęciach rodzinnych, partnerskich "widzę" i czuję, czy są razem czy tylko wyglądają. Taki przykład, dom z tabliczką na ścianie "DOM...", żeby nikt nie miał wątpliwości, a przed domem rodzinka z małym dzieckiem, tak zbita w jedną niestabilnie wyglądającą kulkę. Jakoś się trzymają.... w domu. Drugi: Pan domu niedbale oparty o framugę drzwi, trzyma ręce w kieszeniach, kilka metrów tyłem do niego stoi pani domu, jakby zasłania sobą dziecko, trzymane na rękach. Jedno spojrzenie i tak naprawdę nasza podświadomość wszystko wie, ale świadomość nie chce przyjąć, bo ego widzi ładne uśmiechy i fajne otoczenie. Wiedźma w nas - bez różnicy, czy w kobietach, czy mężczyznach - ona wie.

Zachęcam do oglądania fotografii inaczej, "okiem wiedźmy", naprawdę zdziwicie się ile niuansów można uchwycić.

Nam wyszły "przypadkowo" magiczne zdjęcia.

 
 Zazwyczaj takie "należałoby" zakwalifikować do nieudanych. Dla nas jest udane... Pokazuje mój stan i energię w tamtym momencie, no i chyba czaruję tu:)

                       I kolejne:


Poruszaliśmy się po korytarzach dość szybko, żeby zdążyć za czeską panią przewodniczką, więc zdjęcia robiłam naprawdę uwijając się. Dopiero w domu odkryliśmy te dwa. Tu Wiktor "trzyma cień", oczywiście zupełnie nie było go widać w szybkim pstryknięciu. Teraz jest i jeszcze do końca nie wiemy co oznacza.

Drogę powrotną przepłynęliśmy łódkami, w podziemnych korytarzach na lodowatych i czyściutkich wodach. Poprosiłam w niemej modlitwie o siedzenie w pierwszym rzędzie i tak się zadziało! Siedzieliśmy w kilka osób na ławeczkach w prawie zupełnej ciszy, płynąc dobre 20 minut, zachwycając się pięknem, dźwiękiem i światłem gdzieniegdzie podświetlonych toni. Tu zabronione jest robienie zdjęć, więc znalazłam w sieci jedno.



Jestem syta:) Sprawdziliśmy, można do nas przyjeżdżać, z wcześniejszym wykupieniem w biurze wycieczki. Wyjazd z Kłodzka lub Polanicy wczesnym rankiem, powrót ok 21.
POLECAMY!!!