Tak do końca nigdy nie wiedziałam co to
za święto, ale od lat zaobserwowałam, że odczuwam w tym dniu
szczególną, delikatną energię i dopiero np. wieczorem
dowiadywałam się, że dziś Zielone Świątki. Zesłanie Ducha
Świętego, dla mnie oznacza to, że energia lekka, duchowa,
oświeceniowa spływa niekoniecznie tego dnia, ale w okolicy tych
kilku dni na Ziemię – na nas.
Nasi przodkowie czcili ten dzień na
zielono, stąd też nazwa, od wieków kościół starał się
podobnie jak śmingus-dyngus, czy topienie marzanny, wykorzenić
„pogańskie” zwyczaje, zakazując odczyniania (oczyszczania)
domostw zielonymi gałązkami brzozy. Nie udało się :) a co
ciekawe, teraz głównie kościoły są przyozdabiane, może one
najbardziej potrzebują oczyszczenia.
Wiosenne święto należało do
młodych. To panny obchodząc gospodarstwa obijały brzozowymi
gałązkami obejście, sady, zwierzęta gospodarskie, dla
oczyszczenia przed złymi mocami i przyciągnięcia urodzaju. Na
Ukrainie zachowały się pieśni np. „Idut diewcziata”, które młode
panny śpiewały obchodząc razem wszystkie zagrody we wsi.
Wieczorami zbierano się przy pasterskim ogniu, obowiązkowo należało
zjeść jajko, czy to jajecznicę na ogniu, czy gotowane, bo ono
również ma właściwości oczyszczająco – ochronne. Przy tej
okazji odbywały się inne uroczystości jak pasterskie otrzęsiny, czyli pasowanie na pasterza, przepędzanie wystrojonego, najładniejszego byka po pastwiskach
(w późniejszych czasach również po wsiach i miastach), czy
wybieranie spośród młodzieży królowej i króla Zielonych
Świątek. Były tańce i śpiewy przy Ogniu, który zwał się
również sobótkowy i nierzadko płonął do świtu.
W Trzech Źródłach od kilku lat dla
rodzinne świętujemy ten zielony dzień. Obowiązkowa jest
oczyszczająca kąpiel pod gwiazdami, w noc poprzedzającą Zielone
Świątki, wodę z dodatkiem specjalnych ziół gotujemy w kotle.
Uczucie jest niesamowite! Kąpiel nigdy nie jest za gorąca, bo
wieczory w górach są raczej chłodne, często też obijamy się
moczonymi w wodzie gałązkami brzozowymi, tak jak to robili od
wieków nasi Przodkowie. No i ten WIDOK!!!!!! gwiazdy nad głową –
te spadające też, zapach dymu spod kotła i ziół w wannie,
trzaski płonących gałązek, pohukiwanie sowy i „śpiew”
derkacza... Nie ma to porównania z żadnym spa! Sprawdziliśmy:)
Dziś w upalny poranek poszliśmy z
koszem na zioła, skrzyp polny, rekordzista pod względem zawartości
krzemu, nadaje się do kąpieli i na herbaty, oraz gałązki brzozy
do oczyszczenia i dekoracji. Dyszące z upału bernardynki leniwie
sunęły za nami. Brzozowe gałązki najpierw proszę o pozwolenie i
daję na wymianę garść kaszki kukurydzianej lub cukru, zanim zerwę
do bukietu. Nasze łąki są niesamowite! Tyle zapachów i taka
różnorodność ziół w wysokich, sięgających dużo powyżej
kolan, trawach. Spacerujemy powoli, dostrajając się do rytmu
wiosennego poranka.
W takie dni jak dziś wdzięczność
wylewa się ze mnie, kiedy uświadamiam sobie jakie mam szczęście i
błogosławieństwo od Przodków, że mieszkam w tak magicznym
miejscu, że możemy swobodnie wykąpać się w górskim, lodowatym
strumieniu nago, oczyszczając się symbolicznie z okazji święta, a
potem z naręczem ziół, bukietów brzozowych, wrócić na boso do
domu.
Brzozowymi gałązkami nasza córka,
oczyściła (omiotła) obejście, a my potem dekorowaliśmy nimi
wejście do domu. Wisza teraz pachnąco w słońcu i przypominają o
zapachem o jej niezwykłych właściwościach, to z kory brzozy
wytapiało się niegdyś dziegieć – maść na wszystko – od
smaru do piast w wozach, maści na końskie kopyta i ludzką skórę.
Dym z kory brzozy wdychany głęboko, aż do wystąpienia łzawienia,
skutecznie oczyszcza oczy, górne drogi oddechowe i jest skutecznym
środkiem na gronkowca.
Ozdabiamy nie tylko wejścia:)
Dziś czeka nas jeszcze jedna kąpiel –
tym razem relaksacyjna z innym składem ziół w kotle, kolacja przy
ognisku, i noc w śpiworach na tarasie. Kto wie, może uda się
zobaczyć kometę, która na pewno nie przez przypadek, właśnie w
Zielone Świątki ma minąć Ziemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz