O mnie

Trzy Źródła to magiczna przestrzeń w Kotlinie Kłodzkiej otoczona gęstwiną lasów, naturalnych łąk i majestatycznymi górami. Mieszkamy tu całą rodziną w tym dwie bernardynki i dwa koty. Łączność z Naturą daje nam poczucie ukorzenienia i głębokiego szacunku do wszystkiego co żyje na Matce Ziemi. Od wielu lat zapraszamy gości na warsztaty najczęściej szamańskie, z prowadzącymi z kraju i ze świata, oraz pobyty indywidualne, na których można doświadczyć spotkań przy ogniu, kąpieli w górskim strumieniu i sąsiedztwa dzikich stworzeń. www.trzyzrodla.pl

sobota, 11 kwietnia 2015

Świątecznie jeszcze...

Dziś sobotni przepiękny dzień NARESZCIE! Wylegliśmy z domu na dobre:)
Już rosną w lesie pokrzywy nadające się na sałatki, zebrałam i zjedliśmy razem z czosnkiem niedźwiedzim na śniadanie. Las podarował mi kilka piór Sójki i dwie małe czaszki - nadadzą się na kolejne szamańskie lalki.
Pachnie już i naprawdę w słońcu robi się gorąco, poczułam, kiedy zasiadłam pod daglezją do zapisywania zaległych snów - jeszcze ze świąt.

Dziwnie jest teraz, gdy dzieci przyjeżdżają na święta do domu, a trochę jak w gości;) Za oknem mieliśmy zimę i co chwilę zawieruchy, piękne przez okno na spacerze już mniej, kiedy wielkie płatki śniegu wciskały się wraz z silnymi podmuchami wiatru pod kaptur.

 
Świąteczne widoki - dodam - WIELKANOCNE




Takie mamy szczęście, że żyjemy w "ciekawych czasach" i według jednego z proroctw "mamy dużo jedzenia i nie mamy co jeść"... dlatego sięgamy po inne, naturalne i najlepiej regionalne produkty.
Ciasta na święta przygotowała Martyna, wszystkie bezglutenowe, bezcukrowe i bez pieczenia:) Były bardzo syte i pyszne! Chleb od jakiegoś już czasu piekę na naturalnym zakwasie z mąki gryczanej, wychodzi za każdym razem i oczywiście smakuje niesamowicie! Grykę kupujemy od lokalnego producenta, wiec być może ją oglądaliśmy przez okna na polu w zeszłym roku:)

Udało mi się  mi też nareszcie zrobić jajka "herbaciane" - przepis dostępny na internecie - wyglądały i smakowały. Kilka lat się za nie zabierałam, ale jakoś czasu brakowało.

 Zdecydowanie nie będzie to danie tylko  świąt wielkanocnych.

Pasztet z selera, który od lat pieczemy w Trzech Źródłach również na warsztatach,  zatacza coraz szersze kręgi, na "stołach wielkanocnych" w Międzylesiu był przebojem i przepis powędrował dalej.
"Stoły wielkanocne" to impreza gminna, na której  wsie, koła gospodyń wiejskich wystawiają na pięknie udekorowanych stołach własnoręcznie wykonane dania oraz ozdoby wielkanocne.

Spędzanie czasu przy stole choć pięknym i oryginalnym, nie jest moim ulubionym sposobem na spotkania rodzinne. Więcej frajdy mamy z przygotowywania dań i dekoracji;)
      Zdecydowaliśmy się na oglądanie filmów, skoro spacer kończył się zadymka zimową. Z pośród wielu oglądanych -  "Jaskinia Zapomnianych Snów" Wernera Herzoga  najbardziej mnie poruszyła. Głębia i tajemnica i ogrom czasu, nieuchwytny dla umysłu... jakiś niepokój nienazwany... i rozmowy i pełnia z za gór prosto w okna. Siedzieliśmy w wygaszonej jadalni oglądając spektakl.

Wieczorami udało się zasiąść rodzinnie w medytacji, to może pomogło wyciszyć, ustabilizować energię (pełnia z zaćmieniem w Wadze itd..) Dlatego też i sny mieliśmy niezwykłe.

Teraz jeszcze właśnie w lesie, układam w sobie i na kartkach zeszytu...

Lubię iść do lasu na czczo. Inaczej, pełniej doświadczam wtedy spotkanie z Naturą. Wiem które drzewo ma dla mnie wiadomość:) pod którym mam się zatrzymać, tak naprawdę ZATRZYMAĆ.

Czosnek niedźwiedzi zebraliśmy wczoraj w ogromnej ilości u sąsiadki w ogrodzie. Wpadłam na genialny pomysł zupy czosnkowej, zamiast szczawiowej. Zamiast zakwaszania organizmu, oczyszczenie i wzmocnienie. Czosnek dlatego nazywa się niedźwiedzim, ponieważ niedźwiedzie po przebudzeniu z zimowego snu, jadły jego zielone liście oczyszczając się i wzmacniając. Na surowo np. w sałatkach roślina ta mocno obniża ciśnienie, sprawdziłam na sobie;) kiedyś zasnęłam na spacerze, bo byłam tak osłabiona.

Tu dwie nowe kępki które przyjęły się obok jednego z naszych źródeł.

                                          Tu sałatka ze świeżego:)

Po zerwaniu liście mają mocno czosnkowy zapach, naprawdę nie da się go pomylić z inną rośliną, kierując się węchem:) Te ogromne ilości czosnku, które wczoraj zebraliśmy, zmiksowaliśmy, obgotowaliśmy i stoją gotowe w słoiczkach na całoroczne zielone zupy i sosy. Przypłaciliśmy to zajęcie gorzkimi łzami, które gotujący się czosnek z nas wylał, ale smak zupy NIESAMOWITY - doprawiony świadomością leczniczego pożywienia, całkowicie zrekompensował łzy i szczypanie oczu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz